Już dawno widziałam na blogach wnętrzarskich cotton balles i zastanwiałam się po co to komu, to przecież nic szczególnego...a jednak i mnie dopadło. Tak to już jest, że w ciąży smaki się zmieniają ale jak widać i gusty :) Gdy zauważyłam na blogu Mama Inspiruje informację jak zrobić taką ozdobę pomyślałam, że spróbuję i ja stworzyć te świecidełka. Rezultat mizerny, najpierw cała się wypaplałam w kleju z farbą, później miałam problem z mokrymi kulkami aby je powiesić do wyschnięcia. Ciągle mi spadały i musiałam je myć i robić wszystko od nowa. W rezultacie zamiast kuleczek powstały jajka.
Więc przedstawiam swoje cotton eggs:
Jednak muszę przyznać, że wieczorem jak było ciemno to wyglądały całkiem fajnie.
A dziś skończyłam szyć konia, a raczej klacz.
Pozdrawiam serdecznie.
Więc przedstawiam swoje cotton eggs:
Jednak muszę przyznać, że wieczorem jak było ciemno to wyglądały całkiem fajnie.
A dziś skończyłam szyć konia, a raczej klacz.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja wypatrywałam tego konia na oknie haha,a on dopiero potem
OdpowiedzUsuńSuper i klacz i te kuleczki.
Miłego dnia ,buźka :)
Super :)
OdpowiedzUsuńOoo.....i koziołek Matołek:)
OdpowiedzUsuń