O Ziutce już było to teraz czas na Stefkę.
Stefania jest u nas półtora roku. Pewnego majowego deszczowego dnia mąż odwoził mnie do pracy i omal nie potrącił czarnego wystraszonego psa. Na szczęście uciekł. Jak wracaliśmy z pracy znów w tym samym miejscu spotkaliśmy tego samego psa. Zatrzymaliśmy się i poczęstowałam go pierogiem :) no i tak zaczęła się nasza znajomość. Przeszliśmy po okolicznych domach i dowiedzieliśmy się, że psiak pojawił się w tej okolicy 2 tygodnie temu - czyli tuż przed długim weekendem majowym. Dokarmiali go obcy ludzie. Piesek był mocno wystraszony i nie chciał wsiąść do auta, ale udało nam się go przekonać.
Po przyjeździe do domu Ziucia nie była zachwycona nową rywalką, ale Stefka od razu się poddała i uznała jej pierwszeństwo, więc teraz się bardzo ładnie razem bawią. Przede wszystkim cieszę się, że są we dwie, bo jak nas nie ma w domu to tak nie tęsknią.
Pojechałam z nowym pieskiem do weterynarza. Okazało się, że to suczka, która ma jeszcze mleczne zęby obok stałych, że ma duża przepuklinę. Lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej był to "nieudany" prezent pod choinkę. Pewnie szczeniaczek był słodki, ale zaczął rosnąć i przeszkadzać Zrośliśmy jej operacje na przepuklinę, wyleczyliśmy rany - miała ich sporo na brzuchu, miała dużo kleszczy i pewnie od spania przez dwa tygodnie na polu w deszczu.
Teraz jest trochę rozbrykana, śmieję się, że to pies, który ma bzika. Ma dopiero dwa lata, więc myślę, że jeszcze dojrzeje. Jak przyszła do nas to była już sporym pieskiem, ale wyglądała tak jak teraz. Miała ładną sierść i była przyzwyczajona do spania na kanapie.
Jest bardzo szybka Razem z Ziutką nie przepuszczą żadnemu kretowi, myszce... Więc duży plus. Jedynie dużym utrudnieniem jet to, że Stefka bardzo dużo je i ma świetną przemianę materii, więc to ciągle sprzątanie działki doprowadza nas do szału...
Stefania jest u nas półtora roku. Pewnego majowego deszczowego dnia mąż odwoził mnie do pracy i omal nie potrącił czarnego wystraszonego psa. Na szczęście uciekł. Jak wracaliśmy z pracy znów w tym samym miejscu spotkaliśmy tego samego psa. Zatrzymaliśmy się i poczęstowałam go pierogiem :) no i tak zaczęła się nasza znajomość. Przeszliśmy po okolicznych domach i dowiedzieliśmy się, że psiak pojawił się w tej okolicy 2 tygodnie temu - czyli tuż przed długim weekendem majowym. Dokarmiali go obcy ludzie. Piesek był mocno wystraszony i nie chciał wsiąść do auta, ale udało nam się go przekonać.
Po przyjeździe do domu Ziucia nie była zachwycona nową rywalką, ale Stefka od razu się poddała i uznała jej pierwszeństwo, więc teraz się bardzo ładnie razem bawią. Przede wszystkim cieszę się, że są we dwie, bo jak nas nie ma w domu to tak nie tęsknią.
Pojechałam z nowym pieskiem do weterynarza. Okazało się, że to suczka, która ma jeszcze mleczne zęby obok stałych, że ma duża przepuklinę. Lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej był to "nieudany" prezent pod choinkę. Pewnie szczeniaczek był słodki, ale zaczął rosnąć i przeszkadzać Zrośliśmy jej operacje na przepuklinę, wyleczyliśmy rany - miała ich sporo na brzuchu, miała dużo kleszczy i pewnie od spania przez dwa tygodnie na polu w deszczu.
Teraz jest trochę rozbrykana, śmieję się, że to pies, który ma bzika. Ma dopiero dwa lata, więc myślę, że jeszcze dojrzeje. Jak przyszła do nas to była już sporym pieskiem, ale wyglądała tak jak teraz. Miała ładną sierść i była przyzwyczajona do spania na kanapie.
Jest bardzo szybka Razem z Ziutką nie przepuszczą żadnemu kretowi, myszce... Więc duży plus. Jedynie dużym utrudnieniem jet to, że Stefka bardzo dużo je i ma świetną przemianę materii, więc to ciągle sprzątanie działki doprowadza nas do szału...
Bardzo dobre macie z mężem serducha a psiak jest wspaniały buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńjaka kochana :)
OdpowiedzUsuńBędzie wierna, psy pamiętają, mam dwa w ten sposób przygarnięte! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczna:) Ze swoją żywotnością dobrze " dogadywałaby" się z psem moich sąsiadów. Takiego szatana to jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuń