Ponownie zainspirowała mnie twórczyni Tildy. Tym razem przygotowałam dla Was mała anielicę. Jest dużo mniejsza niż ta pierwotna lala. Ma nosek co mi się bardzo podoba. Zawsze jak wypycham te szczupłe nóżki wypełnieniem, mówię sobie, że to już ostatni raz robię.... ale jak widać coś mnie ciągnie do tych szczupłych anielic.
Uwielbiam te anielice, mają w sobie jakąś tajemnicę, a jednocześnie budzą ciepłe uczucia. Chciałabym umieć tak szyć, ale na razie pozostaje mi podziwiać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńUrocza!!!
OdpowiedzUsuń